• Oświadczenie autora: Checked

“Marzę o tym, żeby za mojego życia w Polsce powstała elektrownia nuklearna. Jestem przekonany, że Polska taką elektrownię powinna posiadać. Choć nie mam nic przeciwko górnictwu, a węgiel jest drogocennym minerałem, który raz spalony nie powróci już do pierwotnej formy.” - Jerzy Chachuła – prezes zarządu Elektrowni Rybnik S.A (zródlo rybnik.com.pl)

Wizja atomu w Polsce nigdy nie była jeszcze tak bliska jak dzisiaj. Za progiem wojna, energii potrzeba coraz więcej, podstawowe surowce drożeją. Kraje Unii wspierają się jak nigdy wcześniej, również na polu technologicznym. Wszystkie siły są na pokładzie i starają się załagodzić nadchodzący kryzys. 

Gdyby na przykład francuzi, znani z zamiłowania do atomu zaoferowali Polsce, że jedną ze swoich elektrowni zapakują na lawetę i zawiozą do naszego kraju to rządzący pewnie nie zastanawialiby się długo. Niestety tak się nie da. 

 

W optymistycznej wizji, od postawienia pierwszej kreski na planach do wsunięcia pierwszego pręta paliwowego musi minąć 17 lat. W ciągu tego czasu trzeba zorganizować szkoły, które zapewnią przyszłą kadrę inżynierów. Trzeba by ich finansować, żeby zaraz po szkole w oczekiwaniu na otwarcie elektrowni nie uciekli za granicę. Wydatki zaczynają się mnożyć. W atomie najgorzej jest zacząć. Trzeba zainwestować bardzo dużo pieniędzy, niebotyczne wręcz ilości, żeby produkować tani, bezpieczny prąd.

 

Kto zgodzi się mieć za oknem radioaktywną bombę? 

 

Najpierw trzeba wyznaczyć miejsce. Żywa pamięć o katastrofie w Czarnobylu nadal mąci w głowach obywateli. Nie chcą żyć w strachu. Przekonanie opinii społecznej o tym, że naprawdę nie ma się czego bać jest trudne. Nie udało się przy szczepieniach, jak ma się udać przy atomie? W obecnym środowisku politycznym wydaje się, że w ogólnie nie ma miejsca na rozważania o budowie elektrowni tego typu. Jedni uważają atom za technologię przestarzałą, produkującą odpady, z którymi nie wiadomo co począć. Sugerują czerpanie z wiatru i słońca. Drudzy z kolei opowiadają o bogatych złożach węgla, które tylko czekają żeby zostać wykopane i spalone. A globalne ocieplenie? Kto to widział. To wymysły i herezje. Nie sposób znaleźć nawet cichutkiego głosu lobbującego za atomem. 

 

Świat może jednak postawić nam ultimatum. Jeśli nie będzie jak ogrzewać domów, a ludzie będą masowo wybierać się do lasu po chrust. Pojawią się w lecie braki energii w miastach, a szpitalne generatory awaryjne będą chodzić częściej niż powinny. Może się okazać, że nie ma innego wyjścia. 


No comments